Żywy płomień miłości
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
STROFA CZWARTA
O jak łagodnie i miłośnie Budzisz się,
Miły, w głębi łona mego, Gdzie sam ukryty
przebywasz rozkosznie! A słodkim tchnieniem
oddechu Twojego, Pełnego skarbów wieczystych i
chwały, Jak słodkie wzniecasz miłości zapały!
OBJAŚNIENIE
1. Zwraca się tutaj dusza z wielką miłością do
swego Oblubieńca, uwielbiając Go i okazując Mu
wdzięczność za dwa przedziwne skutki, jakie przez
to zjednoczenie niejednokrotnie w niej sprawuje.
Zaznacza również sposób, w jaki każdego z nich
dokonuje, oraz jakie z niego dobro w danym
przypadku wypływa.
2. Pierwszym skutkiem jest przebudzenie się
Boga w duszy, a dokonywa się ono sposobem pełnym
łagodności i miłości.
Drugim skutkiem jest tchnienie Boga w duszy],
przez udzielenie jej w tym tchnieniu wielkiego
dobra i chwały. A to, co z tych skutków spływa na
duszę, powoduje w niej delikatne i czułe
rozmiłowanie.
3. Mówi więc niejako dusza: O, Słowo
Przedwieczne, mój Oblubieńcze! To przebudzenie
Twoje, którego dokonujesz w głębi mej duszy, tj. w
czystej i najgłębszej jej substancji, w której
ukrycie i cicho sam jeden, jako jedyny jej Władca
przebywasz, nie tylko jako w swym domu czy na swym
łożu, lecz również jako w moim własnym łonie
najgłębiej i najściślej ze mną zjednoczony - jakże
łagodnie i miłośnie to czynisz. Znaczy to, że Ty
sam w tym działaniu jesteś w najwyższym stopniu
łagodny i pełen miłości. A w błogim tchnieniu,
które w tym przebudzeniu wydajesz, tak słodkim dla
mnie, gdyż jest ono pełne dóbr i chwały, z jakąż
delikatnością rozniecasz we mnie miłowanie i
pociągasz mnie do siebie!
Czerpie dusza to porównanie z tego, że gdy się
ktoś budzi ze snu, głęboko oddycha; ona to
rzeczywiście tak odczuwa.
Następuje wiersz:
O jak łagodnie i miłośnie
Budzisz się, Miły, w głębi łona mego.
4. Na różne sposoby dokonuje Bóg przebudzeń w
duszy; jest ich tak wiele, że gdybyśmy je chcieli
wyliczać, nigdy byśmy nie skończyli. Lecz to
przebudzenie, które tu Syn Boży sprawia w duszy i
o którym ona tu mówi, moim zdaniem należy do
najwyższych i najbardziej ubogacających duszę. To
przebudzenie bowiem jest pewnym poruszeniem, które
Słowo Przedwieczne czyni w samej substancji duszy
z takim majestatem, potęgą i chwałą i z tak
głęboką słodyczą, że się jej zdaje, iż wszystkie
balsamy, wonności i kwiaty świata całego zbierają
się razem, wstrząsają i poruszają się, by rozlać
swą słodycz; i że wszystkie królestwa i księstwa
świata i wszystkie władze i potęgi niebios są
wprawione w ruch. I nie tylko to, lecz że również
wszystkie siły, istoty, doskonałości i wdzięki
wszystkich stworzeń błyszczą blaskami i tak samo
się poruszają wszystkie pospołu równocześnie.
Bo, jak mówi św. Jan: wszystko w Nim było
życiem (J 1, 4) i w Nim żyją wszystkie rzeczy, są
i ruszają się, jak również mówi Apostoł (D z 17,
28). Gdy bowiem porusza się w duszy ten wielki
Władca, u którego, według słów Izajasza,
"panowanie na ramieniu Jego" (9, 6), a panowaniem
tym są owe trzy kręgi świata: niebieski, ziemski i
podziemny, wraz z wszystkim, co w nich się
znajduje, a co wszystko, jak mówi św. Paweł,
"podtrzymuje słowem swej potęgi" (Hbr 1, 9), wtedy
wszystko zdaje się równocześnie poruszać, podobnie
jak z ruchem ziemi poruszają się wszystkie rzeczy
materialne na niej będące. Tak dzieje się, gdy
porusza się ten wielki Książę, który sam swój dwór
podtrzymuje, a nie On przezeń jest podtrzymywany.
5. Porównanie to jest bardzo niewystarczające,
gdyż tam nie tylko zdają się poruszać te rzeczy,
lecz również odsłaniają piękno swego bytu, swych
przymiotów, piękności, wdzięków i źródło
stworzenia, wyższego i niższego rzędu, w Bogu mają
swe życie, swe siły i trwanie i rozumie jasno to,
co On mówi w Księdze Przypowieści:
"Przeze mnie królowie królują..., książęta
panują i władcy wymierzają sprawiedliwość" (8,
15-16).
A chociaż jest prawdą, że dusza poznaje, iż te
wszystkie rzeczy są odrębne od Boga, gdyż mają byt
stworzony, i widzi je w Nim jako w ich sile,
korzeniu i mocy żywotnej, to jednak równocześnie
widzi, że to, co ona o nich wie, poznając Boga
samego, jest o wiele doskonalsze, i że je lepiej
poznaje w Jego niż w ich własnym bycie.
I to jest ogromnym szczęściem owego
przebudzenia: poznawać stworzenia przez Boga, a
nie Boga przez stworzenia; czyli poznawać skutki
przez przyczynę, a nie przyczynę przez skutki. To
ostatnie bowiem jest tylko poznaniem "od tyłu", a
tamto istotnym.
6. Jest niepojętą rzeczą, jak odbywa się w
duszy to poruszenie, bo przecież Bóg jest
niezmienny. I chociaż wtedy Bóg się rzeczywiście
nie porusza, duszy jednak się wydaje, iż
prawdziwie się porusza. Będąc bowiem odnowiona i
poruszona przez Boga, by ujrzała ten
nadprzyrodzony widok i gdy się jej z taką nowością
odsłania to życie Boże, a w nim istnienie oraz
harmonia wszystkich stworzeń z ich poruszeniami w
Bogu, zdaje się jej, że Bóg jest tym, który się
porusza i że przyczyna bierze nazwę od swego
skutku; według tego skutku możemy powiedzieć, że
Bóg się porusza, bo mówi Mędrzec: "Nad wszystkie
rzeczy, które się ruszają, prędsza jest Mądrość"
(Mdr 7, 24). Nie dlatego, żeby się rzeczywiście
poruszała, lecz że jest początkiem i źródłem
wszelkiego ruchu i chociaż w sobie trwa, wszystko
odnawia, jak dalej mówi Mędrzec (w. 27). Chce tu
powiedzieć, że Mądrość jest więcej czynna niż
wszystkie inne działające istoty. Możemy zatem
powiedzieć, że dusza jest w tym poruszeniu
podniesiona i obudzona ze snu spojrzenia
naturalnego do świadomości spojrzenia
nadprzyrodzonego, dlatego bardzo trafnie jest tu
użyte słowo przebudzenie.
7. Bóg zawsze jest taki, jakim Go dusza tu
widzi: porusza, kieruje, daje byt i siły, wdzięki
i dary wszystkim stworzeniom, mając je w sobie
przez swą obecność, działanie i istotę. Dusza więc
jednym spojrzeniem widzi, czym jest Bóg w sobie i
w swych stworzeniach, tak jak ten, komu otworzą
bramy pałacu, spostrzega równocześnie majestat
osoby będącej wewnątrz i to, co ona czyni.
Mnie się wydaje, że to przebudzenie i
spojrzenie duszy dzieje się w następujący sposób:
gdy dusza przebywa istotnie w Bogu, jak i
wszystkie inne stworzenia, usuwa Bóg niektóre z
licznych zasłon, jakie się przed nią rozciągały,
by mogła ujrzeć, jakim On jest. I wtedy przyświeca
i daje się widzieć, chociaż jeszcze trochę
niewyraźnie, gdyż nie wszystkie zasłony zostały
usunięte, Jego pełne łask oblicze. A ponieważ On
swą mocą porusza wszystkie rzeczy, więc
równocześnie z Nim widzi dusza to, co On czyni i
zdaje się jej, że On się porusza w nich, a one w
Nim nieustannym ruchem. I dlatego odnosi wrażenie,
że On się poruszył i zbudził, a przez Niego ona
jest poruszona i przebudzona.
8. Jest to ułomność naszego obecnego stanu, że
jacy sami jesteśmy, za takich i drugich uważamy;
jaką sami mamy wartość, tak i innych oceniamy,
gdyż nasz sąd ma źródło w nas, a nie poza nami. I
tak złodziej sądzi, że wszyscy kradną; rozpustnik
uważa, że i inni są tacy; przewrotny wszystkich ma
za takich, gdyż sąd jego urabia się w złości, jaką
ma w sobie. Dobry natomiast sądzi, że wszyscy są
tacy, gdyż sąd jego urabia się w dobroci, jaką ma
w sobie. Również człowiek niedbały i ospały myśli,
że wszyscy są tacy.
Stąd więc wynika, że my, będąc niedbali i
ospali przed Bogiem, sądzimy, że i Bóg także jest
ospały i nie dba o nas, jak się to daje zauważyć w
psalmie 43, gdzie Dawid woła do Boga: "Powstań,
czemu śpisz, Panie? Powstań!" (w. 23), przypisując
Bogu właściwości ludzkie. Będąc sami śpiącymi i
bezsilnymi, mówią ludzie Bogu, by się podniósł i
ocknął, chociaż "nigdy nie zdrzemnie się, który
strzeże Izraela" (Ps 120, 4).
9. Lecz, w samej rzeczy, ponieważ wszelkie
dobro człowieka pochodzi od Boga (Jk 1, 17) i
człowiek sam ze siebie nie może nic uczynić
dobrego, słusznie się mówi, że nasze przebudzenie
jest przebudzeniem Boga i nasze powstanie
powstaniem Boga. Dawid więc zdaje się mówić:
Podnieś nas dwakroć i zbudź nas, bośmy dwakroć
upadli i posnęli! Ponieważ zaś dusza była
pogrążona w śnie, z którego by się nigdy sama nie
mogła ocknąć i tylko sam Bóg mógł jej otworzyć
oczy i tego przebudzenia dokonać, więc bardzo
słusznie nazywa to przebudzeniem Bożym, mówiąc:
Budzisz się, Miły, w głębi łona mego.
O, rozbudź nas, Panie, i oświeć nas, abyśmy
poznali i ukochali skarby, które nam ukazujesz, a
wtedy poznamy, żeś Ty się poruszył, by nam
świadczyć łaski i że pamiętasz o nas!
10. Nie da się w żaden sposób wypowiedzieć, co
dusza poznaje i odczuwa przy owym przebudzeniu się
wielkości Boga w samej jej substancji, która, jak
mówi, jest jej łonem. Rozbrzmiewa w niej jedna
przepotężna pieśń bezkresnych wspaniałości Boga,
tysięcy i tysięcy doskonałości, nigdy nie
zliczonych. A przebywając wśród nich staje się
dusza "straszna, jak wojsko uszykowane porządnie"
(Pnp 6, 3), a zarazem wdzięczna i słodka,
opływająca wszystkimi słodyczami i wdziękami
stworzeń.
11. Lecz nasuwa się wątpliwość, jak może znieść
dusza tak ogromne udzielanie się jej Boga w
słabości ciała, które w rzeczywistości nie jest
zdolne i nie ma siły na przyjęcie tego bez
omdlenia? Przecież na sam tylko widok króla
Aswerusa siedzącego na tronie w szatach
królewskich, błyszczącego od złota i drogich
kamieni, tak się zalękła królowa Estera, iż
omdlała; bo, jak sama wyznaje, dla lęku wobec
wielkiej chwały króla, który się jej wydawał jakby
aniołem, z obliczem pełnym powabu, strwożyło się
jej serce (Est 15, 16). Chwała bowiem, jeśli nie
uwielmożnia tego, kto w nią patrzy - to go
miażdży. O ile więc bardziej powinna tu dusza
omdleć, gdy nie anioła, lecz samego Boga widzi, z
obliczem pełnym wdzięku wszystkich stworzeń, ze
straszną potęgą i chwałą i z głosem mnóstwa
wspaniałości? O tym mówi Job: "Ponieważ ledwie
małą kroplę mowy Jego słyszeliśmy, któż będzie
mógł patrzeć na grom wielkości Jego?" (26, 14). A
w innym miejscu mówi: "Nie chcę, aby się ze mną
spierał wielką mocą, aby mię (przez to) nie
przytłoczył ciężkością wielkości swej" (23, 6).
12. Dwie są przyczyny, dla których dusza nie
omdlewa i nie obawia się w tym przebudzeniu, tak
potężnym i chwalebnym. Pierwsza, iż dusza będąc w
takim stanie doskonałości, jak tutaj, gdzie część
niższa jest oczyszczona i uzgodniona z duchem, nie
czuje tych szkód i zmartwień, jakie przy tych
udzielaniach duchowych zazwyczaj odczuwa duch i
zmysł nie oczyszczony i nie przygotowany do ich
przyjęcia.
Jednak nie jest to jeszcze wystarczające, by
nie doznać szkody w przyjęciu takiej wielkości i
chwały, jak tutaj. Bo chociaż dusza jest bardzo
oczyszczona, jednak ta przewyższająca ją wielkość
zmiażdżyłaby ją tak, jak nadmierne wrażenie
niszczy władzę zmysłu. I do tego odnoszą się
przytoczone słowa Joba. Nie ta więc, lecz druga
przyczyna chroni ją skutecznie; a jest nią to, o
czym mówi dusza w pierwszym wierszu, mianowicie,
że Bóg okazuje się dla niej łagodny.
Okazując bowiem duszy swą wielkość i chwałę, by
ją obdarzyć dobrami i uwielmożnić, Bóg ochrania ją
równocześnie, by nie doznała szkody, umacnia jej
naturę i okazuje swą wielkość z całą łagodnością i
miłością, w pewnym ukryciu przed naturą, tak iż
dusza nie wie, czy się to dzieje w ciele, czy poza
nim. A może to skutecznie zdziałać Ten, który swą
prawicą umocnił Mojżesza (Wj 33, 22), by mógł
ujrzeć Jego chwałę.
Odczuwa więc wtedy dusza w Bogu równie wielką
słodycz i miłość, jak potęgę, majestat i wielkość,
bo w Nim wszystko jest jednym i tym samym. W ten
sposób i jej rozkosz jest mocna oraz mocna w
łagodności i miłości obrona, by mogła znieść tę
mocną rozkosz. Jest więc dusza raczej potężna i
silna, niż osłabiona. Estera bowiem tylko dlatego
omdlała, że król okazał się początkowo dla niej
nie łagodny, lecz, jak mówi Pismo święte,
"pałającymi oczyma gniew serca swego okazał" (Est
15, 10). Gdy jednak ujrzała, że jest dla niej
łaskawy, bo wyciągnąwszy berło swoje dotknął ją
nim, objął i zapewnił, że on jest jej bratem -
wnet przyszła do siebie (tamże, 15, 12-15).
13. Ponieważ tutaj od początku Król niebios
okazuje się łaskawym dla duszy, jako jej towarzysz
i brat, więc od początku nie odczuwa dusza żadnej
trwogi. Okazując jej bowiem w łagodności, a nie w
gniewie, potęgę swej władzy i miłość swej piersi,
wybiega naprzeciw niej ze swego tronu w duszy, jak
"oblubieniec z łożnicy swojej" (Ps 18, 6), gdzie
był ukryty, schyla się do niej, dotyka ją berłem
swego majestatu i obejmuje jak brat. I tam ogląda
dusza pełne wonności szaty królewskie, którymi są
zdumiewające doskonałości Boga; tam lśnią odblaski
złota, którymi jest miłość; mienią się w barwach
kosztowne kamienie poznania istot wyższych i
niższych; tam widzi oblicze Słowa, pełne wdzięków,
które opromieniają i ozdabiają duszę-królową w
takim stopniu, że przemieniona w te doskonałości
Króla niebios, czuje się królową i można słusznie
o niej powiedzieć to, co mówi w psalmie Dawid:
"Stanęła królowa po prawicy Twojej w ubiorze
złotym, obleczona rozmaitością" (44, 10).
A ponieważ wszystko to dzieje się w najgłębszej
istocie duszy, dlatego mówi ona:
Gdzie sam ukryty przebywasz rozkosznie.
14. Mówi, że mieszka w jej łonie ukryty, bo,
jak powiedzieliśmy, ten słodki uścisk odbywa się w
najgłębszej substancji duszy.
Należy wiedzieć, że Bóg we wszystkich władzach
przebywa ukryty w samej ich substancji, gdyż
inaczej nie mogłyby istnieć.
Lecz w tym przebywaniu zachodzą różnice i to
bardzo wielkie. W jednych bowiem duszach przebywa
sam, w drugich nie; w jednych z przyjemnością, w
drugich niechętnie; w jednych jako władca i rządca
w swym domu, w drugich jako przybysz w obcym domu,
gdzie Mu nie pozwalają rządzić ani wykonywać
czegokolwiek.
Im mniej w jakiejś duszy jest pożądań i
upodobań własnych, tym bardziej On jest sam i
bardziej zadowolony i bardziej jako władca
kierujący swoim domem przebywa. A tym bardziej w
ukryciu przebywa, im bardziej jest sam.
Toteż w tej duszy, w której już nie ma żadnego
pożądania, żadnych obrazów, form i afektów do
rzeczy stworzonych, najbardziej potajemnie mieszka
Umiłowany, darząc duszę o tyle głębszym, bardziej
wewnętrznym i ściślejszym uściskiem, o ile ona,
jak powiedzieliśmy, jest czystsza i bardziej
oddalona od wszelkiej rzeczy, która nie jest
Bogiem. I mieszka ukryty w tej duszy, gdyż do tej
głębi i do tego uścisku nie może się zbliżyć, by
go poznać, ni szatan, ni rozum ludzki.
Lecz dla samej duszy, będącej w tym stanie
doskonałości, nie jest ukryty, gdyż ona odczuwa w
sobie ten Jego zażyły uścisk; nie zawsze jednak
taki, jak w momentach wyżej opisanych przebudzeń.
Wtedy bowiem, gdy Umiłowany sprawia te
przebudzenia, wydaje się duszy, że On się budzi w
jej łonie, gdzie był uśpiony. Chociaż Go bowiem
czuła przedtem i smakowała w Nim, była jak przy
Oblubieńcu śpiącym na jej łonie; a gdy jedno z
miłujących się śpi, nie mogą wymieniać między sobą
myśli ani miłości; dzieje się to dopiero wtedy,
gdy obydwoje są w pełni świadomości.
15. O, jak szczęśliwa jest dusza, która czuje
zawsze Boga przebywającego i spoczywającego na jej
łonie! O, jak wtedy powinna oddalić się od
wszelkich rzeczy, uciekać od wszystkich spraw i
żyć w całkowitej samotności, by nawet najmniejszym
drobiazgiem, najmniejszym poruszeniem nie
niepokoić i nie zamącać spoczynku Umiłowanego!
Przebywa On w substancji duszy zwykle uśpiony w
uścisku ze swą oblubienicą, która Go wyraźnie
odczuwa i raduje się Nim. Gdyby bowiem zawsze w
niej czuwał, wymieniając z nią myśli i miłość,
byłoby to już to samo dla duszy, co przebywanie w
chwale niebieskiej. Bo gdy się budzi niekiedy i
otworzy trochę tylko swe oczy, a napełnia ją tak
wielką chwałą, jak wspomnieliśmy, cóż by było,
gdyby przebudzony zawsze w niej czuwał?
16. W innych duszach, które nie doszły do tego
zjednoczenia, chociaż chętnie przebywa, gdyż dusze
te są w łasce, to jednak z powodu ich
niedoskonałego jeszcze przygotowania, przebywa w
ich głębi ukryty dla nich. I nie odczuwają Go
zawsze, lecz tylko wtedy, (s.803) gdy sprawia w
nich pewne przebudzenie, chociaż nie tego rodzaju
i wartości, co tamto pierwsze, z którym w żaden
sposób nie mogą się równać. Nie są one również
ukryte, jak pierwsze, dla szatana i rozumu, gdyż
mogą oni tutaj coś pojąć z powodu działania
zmysłów - które aż do chwili zjednoczenia nie są
całkowicie uspokojone - i mogą wykonywać pewne
czynności i poruszenia odnośnie do rzeczy
duchowych; nie są bowiem jeszcze całkowicie
uduchowione.
Natomiast w tym przebudzeniu, które dokonuje
Oblubieniec w duszy doskonałej, wszystkie
poruszenia i czyny są doskonałe, bo On sam działa
wszystko. Ponieważ zaś dzieje się to podobnie jak
wówczas, gdy ktoś przebudziwszy się wzdycha
głęboko, więc dusza w tym tchnieniu Ducha Świętego
w Bogu odczuwa niepojętą rozkosz, napełnia się w
najwyższym stopniu chwałą i miłością, i mówi
następujące wiersze:
A słodkim tchnieniem oddechu
Twojego, Pełnego skarbów wieczystych i chwały,
Jak słodkie wzniecasz miłości zapały!
17. Lecz o tym tchnieniu, pełnym dóbr i chwały
i najczulszej miłości Boga dla duszy, nie
chciałbym i nie chcę mówić, bo widzę jasno, że nie
potrafię tego wypowiedzieć, a mogłoby się wydawać,
że przedstawia się to tylko tak, jak ja to wyrażę.
Jest to tchnienie, którym Bóg owiewa duszę, przy
czym Duch Święty, przez owo przebudzenie ku
wysokiemu poznaniu Bóstwa, ogarnia ją w stopniu
odpowiednim do jej głębokiego zrozumienia i
poznania Boga. Przez to tchnienie zanurza ją
najgłębiej w Duchu Świętym i odpowiedno do tego,
co poznała w Bogu, rozmiłowuje ją z wspaniałością
i delikatnością. A ponieważ to tchnienie jest
pełne dobra i chwały, przez nie napełnił Duch
Święty duszę dobrem i chwałą, a przez to
rozmiłował ją ponad wszelką chwałę i ponad
wszelkie pojęcie, w głębokościach Boga. Niech Mu
będzie cześć i chwała na wieki wieków.
Amen. |